
Historia jednej miłości
Zanim się pojawiłeś – to historia Lou i Willa. On młody, przystojny, u szczytu kariery. Ma wszystko czego może pragnąć mężczyzna – piękną narzeczoną, apartament, pozycję. Jeden feralny dzień zmienia wszystko, wywraca całe życie Willa do góry nogami. Spiesząc się na biznesowe spotkanie zostaje potrącony przez samochód. Wypadek zmienia wszystko. Will ma sparaliżowane całe ciało. Traci wszystko, dziewczynę, firmę i swoje pełne dawne życie.
Drugim biegunem powieści jest Lou Clark dwudziestokilkulatka. Wiedzie zwykłe życie zwyczajnej dziewczyny z przedmieść. Mieszka z rodzicami, siostrą i jej synkiem, ma chłopaka i pracę w kawiarni „Bułka z Masłem”. Lubi to miejsce i szefa. Dochody Lou i jej ojca są jedynymi zasilającymi domowy budżet, dlatego strata pracy komplikuje życie dziewczyny. Po prostu pewnego dnia szef oznajmia, że zmuszony jest zamknąć interes. Dziewczyna dostaje odprawę, ale zostaje bez pracy. Trafia więc do pośredniaka. Okazuje się, że nie jest tak łatwo znaleźć pracę dla kogoś, kto nie ma wykształcenia, ani kwalifikacji. Zdesperowana Lou decyduje się w końcu przyjąć jedną z ofert. Poszukiwana jest opiekunka do chorego mężczyzny, dobrze płacą, nie mają specjalnych wymagań.
Tym mężczyzną – jak nie trudno pewnie się domyślić – okazuje się być Will. Oboje jednak nie przypadają sobie do gustu. Will jest arogancki i traktuje dziewczynę „z góry”, co sprawia, że Lou popełnia gafę za gafą. Czuje się gorsza i głupsza. Mija trochę czasu i nawiązuje się między nimi nić przyjaźni.
Pewnego dnia Lou odkrywa powód, dla których się znalazła w tym domu. Wiadomość mrozi jej krew w żyłach i sprawia, że dziewczyna nie jest pewna, czy chce nadal tu pracować. Mimo ciężaru odpowiedzialności, Lou postanawia stanąć na wysokości zadania. Nie zdaje sobie jednak sprawy jak trudne zadanie przed nią i jaką cenę przyjdzie jej zapłacić…
Nie przepadam za tak zwaną literaturą kobiecą, chociaż nie będę zaprzeczać, że zdarza mi się sięgnąć po książkę, w której bohaterowie są piękni, do tego trawieni przez miłość przez wielkie M, a wszystko zawsze kończy się szczęśliwie.
Powieść Moyes była jednym z prezentów gwiazdkowych dla mojej mamy. W poszukiwaniach tytułów wartych przeczytania posiłkuję się opiniami osób, którym w dziedzinie „książek wartych przeczytania” ufam. Po lekturze „Zanim się pojawiłeś” nie znalazłam nikogo, komu ta pozycja nie przypadła do gustu. Dołączam do tego chóru i powiem Wam tyle, to jedna z najlepszych książek jaką ostatnio czytałam.
Jeśli ktoś myśli, że „Zanim się pojawiłeś” to klasyczna powieść miłosna, to bardzo, ale to bardzo się myli. Nie sposób jej sklasyfikować i zaszufladkować. Dla mnie to powieść złożona. Owszem, oparta o wątek miłosny, ale to tylko szkielet. Dalej jest głębiej. Jest mnóstwo pytań o wolność wyborów każdego z nas, o siłę miłości, o to czy jesteśmy w stanie wpłynąć na decyzję osób, które kochamy i czy ta miłość wystarczy za wszystko? Czy to jedyny sens i nadrzędna wartość w naszym życiu? Jakie mamy granice akceptacji i zrozumienia? Mnóstwo pytań, na które odpowiedzi musimy sobie udzielić sami. Mimo iż historia to fikcja, postaci są bardzo prawdziwe, a wszystko opisane tak, że z każdą kolejną przeczytaną stroną jest, wszystko staje się coraz bardziej możliwe.
Książkę czyta się jednym tchem i naprawdę trzeba dużego samozaparcia, żeby nie wsiąknąć w powieść na cały dzień. Jeśli więc ktoś pragnie wzruszeń, to z pewnością powieść Moyes mu ich dostarczy. Zanim jednak sięgniecie po tę książkę, proponuję uporać się z wszystkimi pilnymi obowiązkami, które nie mogą poczekać do jutra, zaopatrzyć się w chusteczki i umościć w wygodnym fotelu, bo spędzicie w nim długie godziny.
„Zanim się pojawiłeś”
Jojo Moyes
Świat Książki
2013

Nie ma złych, są tylko uwikłani*

Granice zła
Zobacz również

Pieśń o Elvirze
26 lipca 2010
Granice zła
21 lutego 2014